Nic prostszego, jak uczyć gromadę młodych, sprawnych i gibkich ludzi w średnio lub mocno zaawansowanych grupach. Nie różni się to od uczenia ptaków latania – one i tak już to potrafią! Niedawno spotkaliśmy nauczyciela, wschodzącą gwiazdę świata jogi, który zapewniał, że wszystko, czego chce, to uczyć młodych i zdrowych ludzi.
Teraz, gdy masz już gotowy plan ataku, czas zabrać się do pracy! Ostatnia wskazówka, jak szybko i skutecznie nauczyć się hiszpańskiego: baw się dobrze i skup się na krótkich, regularnych sesjach nauki.W rzeczywistości nie ma sensu uczyć się przez godzinę lub dwie w każdą sobotę. Powinieneś uczyć się od 15 do 20 minut
Czasami dostaję pytania, jak najłatwiej było mi się uczyć anatomii. Dla mnie, nie tylko w przypadku anatomii, najłatwiej było się uczyć używając fiszek. Co to jest? Fiszki to małe karteczki, na których z jednej strony zapisujemy hasło, nazwę, słówko, a z drugiej strony jego wyjaśnienie lub rozwinięcie definicji.
Tak samo, jeśli chodzi o naukę, zwracamy uwagę na podstawy, a następnie je rozwijamy. Artykuł niepodzielony na części możecie przeczytać na neoReh – Jak uczyć się anatomii i po co nam jej znajomość? Nauka anatomii w sposób ciekawy – 2/6 krótkie notatki. Jeden z sześciu krótkich artykułów, zachęcających do uczenia się
Wg Nochlin kobietom trudniej było kształcić się w artystycznych zawodach - nie mogły chociażby uczyć się anatomii rysując nagiego męskiego modela. Również historycy sztuki mogli nie dostrzegać nielicznych artystek, gdyż kanon "wielkich artystów" promował model "artysty-geniusza", do którego z definicji łatwiej pasowali
Jak uczyć się anatomii? Pomoce dydaktyczne, tj modele anatomiczne to idealne rozwiązanie do nauki. Jak kupić modele anatomiczne chorób, które będą je odpowiednio przedstawiały
. Jak się nauczyć tej anatomii? Na początku odetchnij- tak naprawdę niewiele studentów odpada na pierwszym roku studiów. Pamiętaj, że cześć z tych ‘’wykreślonych nazwisk’’ zniknęła z własnej woli, odkryła inna życiową ścieżkę, zmieniła uczelnie lub miała inny ważny powód zakończenia przygody z medycyna, o którym pewnie nigdy się nie dowiemy. Nauka anatomii jest trudna, nużąca, ale ! do zrobienia. Jakie jednak tajemnice odkryli ci, którzy każde kolokwium zaliczają na 5? Myślisz, że zaczęli czytać Bochenka jeszcze na długo przez ogłoszeniem pierwszej listy przyjętych na studia? Nauczyłeś się już biologii i chemii na bardzo wysokim poziomie, a więc na pewno wiesz jaki system nauki przemawia do Ciebie najbardziej, ale! Zaopatrz się w podręcznik, który Ci naprawdę odpowiada. Czy to musi być 7 tomów anatomii Bochenka? Nie. Anatomii możesz uczyć się z Anatomii prawidłowej człowieka pod redakcją Andrzeja Skawiny, studenci często korzystają również z Zarysu Anatomii prof. Adama Krechowieckiego, dostępne są również inne podręczniki. Konieczny jest ATLAS i to taki, z którego będzie Ci się dobrze uczyło. Zanim kupisz ‘pierwszy lepszy’ przejrzyj kilka kartek każdego w najbliższej bibliotece. Ucz się SYSTEMATYCZNIE, a przez kilka ostatnich dni przed kolokwium może spotkaj się z innymi studentami i zweryfikuj swoją wiedzę? Rozwiązuj testy! Testy z anatomii to dobry sposób, żeby wyłapać, które fragmenty książki nie są jeszcze Twoją dobrą stroną. Pokażą Ci też Twój postęp (obliczaj procentową ilość poprawnych odpowiedzi). No i najważniejsze! Zaplanuj swoje wakacje ! 😊 nic tak nie działa jak konkretna motywacja i cel! Powodzenia!
Jak uczyć się anatomii i po co nam jej znajomość? Artykuł ten kieruję raczej w stronę studentów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z anatomią człowieka lub zastanawiają się, czy warto do niej wrócić. W pierwszej części chciałbym ukazać, jak ważna dla nas jest świadomość budowy ludzkiego ciała. W drugiej skupimy się na tym, w jaki sposób ułatwić sobie przyswajanie anatomicznej wiedzy, a jej przecież niemało. Dlaczego warto uczyć się anatomii? Znajomość anatomii albo jej brak, będzie nam towarzyszyć na każdym etapie naszego kształcenia i w pracy. To, że anatomii uczymy się na pierwszym roku studiów, jest jak najbardziej logicznym rozwiązaniem, gdyż właściwie wszystkie inne zajęcia odwołują się do niej (oraz do fizjologii). Dlatego też zajęcia z anatomii powinny być prowadzone na bardzo wysokim poziomie, a jeśli nie są, sami powinniśmy sobie taki poziom zapewnić. Bez konkretnej, mocnej wiedzy anatomicznej nie możemy prowadzić świadomej rehabilitacji, zamiast niej, będziemy powtarzać utarte schematy. Wystarczy raz coś źle zapamiętać, pomylić, w jakim kierunku zachodzi ruch, aby zaszkodzić drugiemu człowiekowi. Dlatego też powinniśmy być zawsze otwarci na każdą merytoryczną dyskusję. Jeżeli nie będziemy rozumieć, dlaczego właśnie taką terapię przeprowadzamy z pacjentem, nasza metoda leczenia nie będzie efektywna, ponieważ nie będziemy umieli jej modyfikować. Mimo że początkowo anatomia jest dla nas twardym orzechem do zgryzienia. Warto wracać do niej poza tokiem zwykłego studiowania. Budowa ludzkiego ciała nie jest nudna, pod warunkiem, że rozumiemy, to co czytamy. Ucząc się, czasem nie mamy siły się w coś zagłębić, zrozumieć, poszukać, wyjaśnić. Dlatego właśnie proponuję zaglądać do anatomicznych książek, kiedy tylko mamy okazję. Nie zmuszać się do czytania 20-30 stron, lecz przeczytać 2 strony i zastanowić się nad nimi. Musimy każdego dnia, podczas każdego spotkania z pacjentem pamiętać o tym, że to od nas zależy jakość jego życia. Jeżeli więc od nas zależy oblicze jego przyszłego życia, a nasza terapia jest najskuteczniejsza, jeśli opieramy ją na wiedzy (w tym anatomicznej), to chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę, że spoczywa na nas duża odpowiedzialność. Przedstawię teraz kilka ze sprawdzonych przeze mnie sposobów ułatwiających naukę anatomii. Bez atlasu ani rusz Atlas jest narzędziem niezbędnym, szczególnie dla kogoś, kto pierwszy raz spotyka się z anatomią, pozwala on zobaczyć strukturę, a nie jedynie wykuć ją na pamięć. Atlasów anatomicznych jest wiele, każdy ma indywidualne preferencje zarówno cenowe, jak i jakościowe. Osobiście używam Atlasu anatomii człowieka Nettera i jestem z niego zadowolony. Czytając „Bochenka” lub inny podręcznik do nauki anatomii, z którego się uczymy, powinniśmy analizować opisy z rycinami. Warto skupić się też na zrozumieniu anatomicznych określeń położenia, z czasem dzięki temu oglądając atlas, umie się samemu opowiadać o danych strukturach. Osteologia Osteologia jest pierwszym z etapów nauki anatomii. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić uczenia się nt. przebiegu i funkcji mięśni bez znajomości dokładnej budowy szkieletu ludzkiego. Kości jako elementy najtrwalsze, dobrze wyczuwalne, stały się podstawą do opisywania przebiegu mięśni i nie tylko. Poza tym sama osteologia jest chyba najłatwiejszym z działów anatomii do przyswojenia. Jeśli ktoś dopiero zaczyna studia, musi skupić się przede wszystkim na niej, ponieważ będzie ona nieustanie wracać, wszystkie kolejne działy będą do niej nawiązywały. Osteologii szczególnie nie można sobie odpuścić. Badajmy palpacyjnie Badanie dotykiem struktur anatomicznych pozwoli nam zrozumieć, gdzie tak naprawdę znajdują się one na ciele oraz jak praktycznie wygląda podział na struktury powierzchowne i głębokie. Najłatwiej palpacyjnie bada się oczywiście kości, podczas takiego badania, trzeba być skupionym i wiedzieć czego się szuka, jest to kluczem do zapamiętania informacji o danej strukturze. Istnieje kilka książek do nauki palpacji w języku polskim, ja korzystam z Badania palpacyjnego układu mięśniowo-szkieletowego Muscolino. Mimo że jest całkiem przyzwoita, sądzę, że można znaleźć coś podobnego w niższej cenie. W zasadzie mając do dyspozycji tylko podręcznik i atlas, jest się w stanie wyczuć wiele struktur. Uczmy się etapami i powoli Czytając książkę, warto skupić się na najważniejszych rzeczach i zapisać je. W przypadku nerwów czaszkowych zacznijmy od ich nazewnictwa, potem tego, co unerwiają, a na końcu ich przebiegu. Sam często łapie się na tym, że ucząc się długich regułek czy przebiegów, de facto zapominam, czego one dotyczyły. Zdecydowanie lepiej zrozumieć i przyswoić sobie parę stron, niż czytać multum stron i kojarzyć tylko jakieś hasła. Kolorowanki Kolorowanie przydaje się szczególnie wtedy, kiedy w zasadzie znamy model danej struktury i chcemy go sobie utrwalić. Korzystam głównie z Anatomii Nettera do kolorowania, ale również innych kolorowanek. Kolorując, skupiamy się na tym, dlaczego przykładamy kredkę akurat tutaj, co znajduje się w jej pobliżu. Pamiętajmy, że staramy się robić wszystko świadomie. Akurat w zabawie w kolorowanki dużo łatwiej stracić koncentrację niż np. czytając podręcznik. Kolorowanki są szczególnie przydatne, jeśli nie mamy już siły wytężać umysłu na zrozumienie książki, a wciąż chcemy się pouczyć. Korzystajmy z modeli i zajęć prosektoryjnych Jeżeli tylko mamy dostęp do jakichś modeli (stawów, kości, serca, płuc, płodu, tkanek itp.), wykorzystujmy je. Niektóre z nich jesteśmy w stanie zbudować lub kupić. Kupując model szkieletu człowieka, sprawiłem sobie świetne narzędzie do nauki. Mam podgląd 3D, mogę po nim pisać ołówkiem, dotykać, zobaczyć, w jakiej odległości od siebie umiejscowione są struktury. Zrozumieć, co autor miał na myśli, pisząc „guzek” a co „wyrostek”. Łatwiej mi zapamiętać i zrozumieć np. które kości stępu ze sobą graniczą, czy gdzie jest zatoka stępu. Niektóre uczelnie mają do dyspozycji sale prosektoryjne, gdzie student może zapoznać się z realnymi tkankami człowieka. Wydaje mi się, że są to zajęcia niezastąpione. Bardzo ważne jest, aby przed zajęciami przygotować się z danego materiału, daje to możliwość lepszego zapamiętania i zrozumienia tego, o czym opowiada asystent. Jednak w szczególności zajęcia z wykorzystaniem zwłok ludzkich są pomocne, jeśli mamy wątpliwości w związku z danym materiałem. Rozrywka. Nauka anatomii nie musi być nudna. Może stać się naszą pasją. Możemy podejść do niej niechętnie albo z sentymentem popijając przy niej wino. Nie jest to jednak możliwe, jeśli jutro mamy kolokwium z danego działu. Dlatego trzeba wracać do anatomii, bo to naprawdę ciekawy świat. Kończąc ten wpis, chcę przypomnieć, że spoczywa na nas duża odpowiedzialność, dlatego musimy być świadomi, jak ważna w naszym fachu jest ta wiedza. Nie możemy sobie jej po prostu olać.
Przed podaniem przykładowych sposobów na opanowanie materiału z anatomii, warto przyjrzeć się, z czego wynika trudność, spędzająca sen z powiek studentom pierwszego roku medycyny (i nie tylko). 1. Ogromna ilość materiału pamięciowego. Jest to oczywista oczywistość! Jednak nieraz dobrze jest przyjrzeć się takiej oczywistości z bliska. Bo, jeżeli poprosiłabym studenta, aby przeszedł pieszo z Wrocławia do Augustowa - przy założeniu, że wyjdzie w sobotę o a w Augustowie ma się pojawić tej samej soboty o i całą drogę musi przejść tylko i wyłącznie na własnych nogach - nie korzystając z żadnego środka lokomocji, to przewidywalną reakcją będzie ... popukanie się w czoło. Ciekawe, że nikt nawet nie przystąpiłby do próby wykonania tak postawionego zadania. Powyższy przykład obrazuje słabość naszego rozumowania - bo o ile nie wymagamy niemożliwego od swego ciała, tu: nóg, to od mózgu, owszem. Z podanych trzech warunków możliwe jest spełnienie tylko dwóch. Jeden nie może być zachowany: albo nie dotrzemy do Augustowa oddalonego od Wrocławia o 556 km tylko co najawyżej do Dziadowej Kłody (to ok. 50 km), albo nie dotrzymamy limitu czasu - pieszo możemy przejść tę odległość w 112 godzin bez przerwy, a nie w 10, albo skorzystamy z jakiegoś środka lokomocji, czyli nie damy rady przejść takiego dystansu w tym czasie na piechotę. Jednak zamiast narzekać i biadolić warto zastanowić się, jakie warunki powinny być spełnione, aby przygotowanie do egzaminu z anatomii stało się możliwe, a przynajmniej mniej stresujące. Warto rozpocząć od poznania swoich możliwości, mocnych i słabych stron w zakresie uczenia się oraz od zdobycia wiedzy o efektywnej nauce. Proszę odpowiedzieć na kilka pytań, które pomogą ocenić czy jesteś przygotowany/a do studiowania: TEST Zatem aby nie wymagać niemożliwego od swoich szarych komórek, należy dać im szansę i: - porcjować wiedzę, czyli rozkładać na mniejsze elementy - stosować powtórki zgodnie z krzywą zapominania (wiesz, że powtarzając 24 razy w ciągu doby zapamiętasz 40% informacji, a 2 razy w ciągu 12 dni aż 90%!) - powtarzać materiał aktywnie - mówić, rysować, zaznaczać na rysunkach, modelach. 2. Cel uczenia się Odpowiednio sformułowany cel jest doskonałym kołem napędowym do pracy. Nie tylko zwiększa motywację i poprawia koncentrację, ale działa jak dodatkowa bateria, z której możemy czerpać energię, szczególnie gdy dopada nas zwątpienie. Jeżeli uczymy się anatomii w kontekście szerszej i potrzebnej w przyszłości wiedzy, chcemy dobrze rozumieć funkcjonowanie organizmu, który jako lekarze będziemy w przszłości leczyć, to nauka anatomii nabiera innego sensu, niż wtedy gdy celem jest tylko zdać egzamin. Oczywiście, że zdany egzamin jest warunkiem nie podlegającym kwestii - bez tego nie pójdziemy dalej. Jest to jednak tylko cel cząstkowy, który powinien ułatwić przygotowanie się do konkretnej formy egzaminu - inaczej uczymy się na egzamin pisemny (testowy czy opisowy), a inaczej na ustny. Tak więc postawienie celu nauki anatomii jako warunku zostania profesjonalistą ułatwi uczenie się tego przedmiotu w szerszym kontekście i pozwoli na jego rzeczywiste studiowanie. Poza pytaniem "jak się tego nauczyć" warto skorzystać z mocy pytania "dlaczego mam się tego nauczyć". 3. Uczyć się czy studiować? I w tym momencie dochodzimy do smutnego wniosku, że tak, jak w szkole nie uczono nas uczyć się, tak teraz nie potrafimy (jeszcze) studiować. Przez kilka lat edukacji każdy nabrał doświadczenia w zdobywaniu wiedzy i pewne pojęcie o uczeniu się posiada; zdobyte zresztą metoda najlepszą - poprzez doświadczenie - ale również najgorszą, bo najbardziej czasochłonną. Student pierwszego roku napotyka od razu dwie istotne trudności - jadną w postaci "kobyły pamięciowej" czyli anatomii, a drugą w postaci umiejętności studiowania, o której ma albo mgliste pojęcie albo nie ma żadnego. A właśnie anatomia jest przedmiotem wymagającym właśnie studiowania a nie zakuwania! System też nam tego zadania nie ułatwia: a to za mało godzin ćwiczeń, a to brak możliwości odrobienia zajęć, a to niemożność zobaczenia preperatu - poza zajęciami, gdzie w grupie nie zawsze się do niego dopchamy. Jednak o ile na rozwiązania systemu mamy niewielki wpływ, to na sposób studiowania przez nas anatomii, dużo większy. Jeżeli ilość materiału do nauczenia się uznamy za niepodlegającą dyskusji (co jest zresztą warunkiem prawdziwym), przyświeca nam cel zostania profesjonalistą, dzieki czemu rozumiemy dlaczego chcemy się tego nauczyć, to pozostanie tylko wypracowanie metody, czyli poszukanie środków, jak tego dokonać. Tu w odsiecz przychodzi neurodydaktyka, która świetnie opisuje proces uczenia się, który zachodzi w neuronach. O ile dawniej mogliśmy mówić o intuicyjnym sposobie uczenia się (powtórzyć materiał przed snem, bo w nocy nastąpi konsolidacja materiału) to teraz posiadamy wiedzę popartą naukowymi badaniami w tym zakresie.
Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spotkania ze znajomymi i co tam kto lubi. Grunt to dobra organizacja czasu i raz po raz trochę samodyscypliny. Chyba najłatwiej uporządkować opis według przedmiotów, no to zaczynamy :) ANATOMIA Przedmiot, nie bez powodu, budzący największe obawy. Jak to wyglądało w praktyce? Najgorszy był pierwszy miesiąc. Wcale nie dlatego, że ilość nauki była tak bardzo przytłaczająca, bo zaczęliśmy od osteologii, która jest moim zdaniem dość przyjemna. Nie wymaga zbyt dużej wyobraźni i wszystko można ładnie zobaczyć w atlasach. To skąd problemy? Łacina. Kierownik Zakładu Anatomii stwierdził, że wbrew ogólnopolskiej tendencji uczelni medycznych do odchodzenia od łaciny na rzecz angielskiego, on pozostanie tradycjonalistą i będzie dalej męczył studentów odmianą końcówek... Mimo, że miałam do czynienia z łaciną przez 2 lata liceum, nie dało mi to zupełnie nic (wina moja i nauczycielek, które zmieniały się częściej niż pory roku, bo żadna nie dawała sobie z nami rady i w efekcie żadna nic nie wymagała, a nawet jak próbowała to na kartkówki i sprawdziany wystarczała zrobiona w pierwszym miesiącu nauki, ściąga). Tak więc pierwszy miesiąc anatomii to była podwójna nauka, po pierwsze jakie struktury znajdują się na poszczególnych kościach, po drugie jak to wszystko nazywa się po łacinie. Miałam momenty, w których wydawało mi się to nienauczalne, choć wszyscy starsi koledzy mówili, że łacina sprawia problemy tylko przez pierwszy miesiąc czy dwa. Oczywiście z biegiem czasu okazało się, że mieli rację i szybko przestało to być jakimkolwiek utrudnieniem, dzięki czemu kolejne miesiące nauki anatomii były już dużo przyjemniejsze. Choć na początku każdy kolejny preparat wydawał się trudniejszy niż poprzedni, to przy nauce do egzaminu miałam już takie, które lubiłam bardziej i takie, które zupełnie mi nie podchodziły. Niekoniecznie wiązało się to z towarzyszącą im ilością nauki, bardziej z różnymi innymi czynnikami. Nie napiszę nic odkrywczego twierdząc, że systematyczna nauka to podstawa. Z własnego doświadczenia mogę śmiało powiedzieć, że da się uczyć anatomii, tak jak każdego innego przedmiotu "na hurra, na 2 dni przed". Wystarczy, że ktoś ma dobrą pamięć i odpowiednią motywację ["Ratunku, jutro kolokwium, a ja nic nie umiem!"]. Tylko czy warto? W pierwszym semestrze starałam się być systematyczna. Pomagało mi to, że pierwszy miesiąc mieszkałam daleko od uczelni, więc "okienka" spędzałam w bibliotece. Poza tym nie poświęcałam jeszcze czasu na inne aktywności, bo ani nie byłam aktywnym członkiem IFMSA, ani nie miałam tylu znajomych, chętnych do imprezowania. Do tego miałam ekipę, z którą wspólnie robiliśmy powtórki. Pierwsze kolokwium minęło, drugie też i... sytuacja trochę się zmieniła. Zaczęły się akcje IFMSA, imprezy minimum raz w tygodniu, a grupowa nauka przestała być praktyczna, bo mając ćwiczenia z różnymi asystentami, kolokwia wypadały w różnych terminach... Dodatkowo odpadły mi dojazdy, przestałam mieć "okienka", a plan był tak fajnie ułożony, że mogłam w wolnym czasie wracać do pokoju, zjeść obiad, odpocząć przed komputerem, albo się zdrzemnąć. W trakcie ćwiczeń z trzeciego preparatu już uczyłam się krócej i zdecydowanie mniej systematycznie. Mimo tego kolejne kolokwium minęło bezproblemowo. Po czym zaczęła się końcówka semestru, podzielona bardzo długą przerwa świąteczna i wyjazdem na narty ze znajomymi, w "międzyczasie" wypadło kolokwium z histologii i zaliczenia z chemii i biologii molekularnej no i zupełnie zaniedbałam anatomię, powtarzając sobie, że "przecież w ferie nadrobię". Jak łatwo się domyślić, ferie przeleciały w okamgnieniu, a ja wciąż nie skończyłam nadrabiać zaległości, bo były przyjemniejsze rzeczy do roboty. Do IV kolokwium [szyja] uczyłam się 1,5 dnia, do V [klatka piersiowa] nawet mniej. Obydwa zdałam na 5, ale ile z tej wiedzy zostało w głowie? Oczywiście bardzo niewiele. Mogłam to odczuć pod koniec 2 semestru, gdy przygotowywałam się do egzaminu. Kolejne preparaty starałam się mniej zaniedbywać, ale poza bieżącą nauką miałam w planach powtórki, bo przecież jak inaczej nauczyć się CAŁEJ anatomii na egzamin. Próby były, ale szło to nienajlepiej. Miałam 4 dniowy przypływ motywacji przed konkursem z anatomii, bo uznałam, że trochę głupio, żeby studentka z samymi 4 i 5 z kolokwiów napisała to na 10% (a akurat mój asystent, którego bardzo lubię, był odpowiedzialny za prowadzenie konkursu, więc czułabym się podwójnie źle). Drugi przypływ motywacji trwał niewiele dłużej, powtarzałam do przedterminu, ale jak tylko dowiedziałam się, że jednak nie mogę do niego podejść, zrezygnowałam. Ostatecznie do egzaminu z anatomii uczyłam się 2 tygodnie. Powtórzyłam w tym czasie cały materiał 2 razy, przeglądając wszystkie swoje notatki, wykłady i czasem doczytując z książki. Nie było już czasu na robienie testów, ale uznałam, że i tak mi się to nie przyda (i miałam rację). Jak jest wniosek z mojego przydługiego wywodu? Anatomia to ogromna porcja informacji, którą da się nauczyć w krótkim czasie, ale jeśli ktoś nie ma tak ogromnych pokładów szczęścia jak ja to brak systematyczności może skończyć się wrześniowymi poprawkami, bo egzamin nie jest łatwy (a w tym roku był piekielnie trudny, co wyjaśniałam w poprzednich postach). Jeśli chodzi o "formę" przedmiotu to niewiele jest tu do opisywania. Zajęcia wyglądają różnie w zależności od asystenta, jego chęci do pracy, dostępnych preparatów i zaangażowania studentów. Ćwiczenia odbywają się 2 razy w tygodniu po 1,5h, wykład jest raz w tygodniu, tej samej długości, prowadzony zawsze przez Kierownika i osobiście nie polecam. Chyba, że ktoś chce sobie pospać na niewygodnych, drewnianych krzesełkach. Warto pójść na pierwszy, albo nawet dwa, żeby samemu się przekonać czy prowadzący nam odpowiada, ale mi zdecydowanie nie pasował. Na ćwiczenia warto przychodzić przygotowanym, bo asystenci przepytują, ale studenci szybko się uczą, że jak się przyjdzie nieprzygotowanym i zrobi oczy kota ze Shreka, albo słodki uśmiech, to nikt nic nie zrobi, bo ocen na ćwiczeniach się nie wstawia. Milszy asystent pokręci głową i machnie ręką, mniej sympatyczny co najwyżej nakrzyczy, postraszy Kierownikiem, albo jakąś wejściówką na kolejnych zajęciach. Generalnie nie ma co się stresować, wystarczy być nauczonym na kolokwia, które odbywają się po omówieniu każdego preparatu. HISTOLOGIA, EMBRIOLOGIA I CYTOFIZJOLOGIA Tutaj już nie będę się aż tak rozpisywać. Jak wygląda przedmiot? 45 minutowe wykłady, które są moim zdaniem jeszcze większą stratą czasu niż te z anatomii. Mało która z prowadzących potrafi zainteresować tym co mówi, wykłady są udostępniane przez Zakład Histologii na stronie internetowej, a poza tym te same treści powtarzane są na seminariach, które są obowiązkowe i odbywają się przed ćwiczeniami. Ćwiczenia, tak jak napisałam, zaczynają się od seminarium z histologii, później pisze się wejściówkę i ogląda preparaty pod mikroskopem, a na zakończenie jest seminarium z embriologii lub cytofizjologii (czasami nie ma ani tego, ani tego i wcześniej puszczają do domu). Jak wygląda z ilością nauki? Zależy to od 2 podstawowych czynników: z czego asystent robi wejściówki, oraz jak bardzo jest się ambitnym. W przypadku większość asystentów, jeśli komuś zależy tylko na zdaniu, można przyjść w ogóle nieprzygotowanym (jak ktoś ma dobra pamięć ze słuchu) i z uwagą słuchać seminarki, lub przeczytać przed zajęciami Zabla. W przypadku niektórych asystentów wymagane są informacje z Sawickiego (a dokładniej to co z Sawickiego jest na wykładach i seminarkach). Osobiście, w pierwszym semestrze poświęcałam tylko trochę czasu w czwartek, żeby na piątkowe zajęcia nie musieć się uczyć od rana i skończyłam ze średnią z wejściówek 4,79. W drugim semestrze miałam inną asystentkę, która wymagała Sawickiego i trochę surowiej oceniała, więc z trochę większym nakładem pracy (nadal nieprzekraczającym jednego dnia, ale z większą motywacją, bo wizja zwolnienia z egzaminu była kusząca ;) ) skończyłam ze średnią ok. 4,6. Przy czym, zwłaszcza w pierwszej połowie roku, miałam wrażenie, że bardzo pomaga mi duża wiedza z biologii z liceum. Niewiele informacji ze starego Zabla było dla mnie czymś zupełnie nowym, gorzej z Sawickim i nauką do kolokwiów. Przez cały rok przeprowadzane są 4 kolokwia. Pisze się je całym rokiem, mają formę testów jedno i wielokrotnego wyboru, z przewagą tego drugiego i osobiście uważałam je za totalną loterię. Bez względu na ilość nauki, moje oceny wahały się od 3,5 do 4,5, z przewagą tych słabszych, ale wszystkie zdałam w pierwszym terminie. Warto uczyć się w oparciu o wykłady i seminaria, oraz robić pulę, tylko że to ostatnie bywa bardzo problematyczne. Nawet z dostępem do wszystkich książek i internetu, na niektóre pytania nie da się znaleźć poprawnej odpowiedzi, bo np.: każde źródło twierdzi inaczej. Jak łatwo się domyślić, to własnie tego typu pytania najczęściej "wchodzą" na kolokwiach... Mimo tego, nie jest to przedmiot, którego trzeba się obawiać. Poprawki są takie, żeby studenci zdali, a pojedyncze osoby, którym 2 dodatkowe podejścia nie wystarczą, dostają "zielony warunek", więc wylecieć ze studiów przez histologię jest praktycznie niemożliwe (oczywiście jak ktoś się bardzo postara to wszystko da się zrobię). Mój wpis zrobił się już tak długi, że podzielę go na dwa. W kolejnym opiszę pozostałe przedmioty, ale to właśnie anatomia i histologia są tymi, na których należy się skupić, bo tylko one kończą się wymagającymi egzaminami :)
Ostatnio na blogu Pracownia Umysłowa natknąłem się na posta dotyczącego banału. Pozwolę go sobie zacytować:Żyjemy w świecie innym niż świat naszych rodziców, dziadków, itd. Zgoda? Zgoda. Banał? Banał. No to mamy definicję banału: coś, z czym wszyscy się zgadzają, ale nikt nie wyciąga z tego żadnych wniosków. Dzisiejsza prezentacja jest banalna. Banalna dlatego, że większość się zgadza z jej treścią, a mało kto wyciąga wnioski. Zadaję w niej banalne pytanie: jak uczyć? Która z metod nauczania jest najlepsza? Zapraszam do dyskusji.
jak uczyć się anatomii